wtorek, 20 listopada 2012


Wspominki pracowe

Trochę tęsknię za pracą. Oczywiście tylko za pewnymi jej aspektami. Na przykład za tym, że dzieje się coś innego niż kaszka, kupa, wózek itd. A za czym nie tęsknię? Na przykład za tym jak pojechałam w delegację na drugi koniec Polski, zaparkowałam auto w miejscu dozwolonym, poszłam na spotkanie, wróciłam i … okazało się, że auta nie ma! Najpierw myślałam, że ukradli. Potem olśniło mnie, że może odholowano? Niemożliwe, ale może? Najpierw trzeba było wytrzasnąć numer telefonu do straży miejskiej. Dzwonię, żeby się dowiedzieć, że i owszem, auto moje strażnicy byli uprzejmi odholować, bo ponoć bramę zastawiało. Bramę?! Żart to chyba! Ale okazuje się, że nie. Najpierw więc muszę jechać na jeden koniec miasta, żeby uiścić stosowną opłatę za odholowanie (było to rok temu, ale jeszcze pamiętam ile zdarli) i odstać swoje, bo trzeba było czekać jeszcze na funkcjonariusza policji, żeby się pofatygował i dołożył jeszcze mandat. Następnie ze stosownymi kwitami mogłam sobie udać się na drugi koniec miasta, żeby odebrać samochód. Brrr… Tak, za tym zdecydowanie nie tęsknię!

2 komentarze:

  1. bywają chwile, że brakuje mi pracy bo podobnie jak u Ciebie dni upływają głównie na rutynowych czynnościach z maluszkiem. Jednak z drugiej strony nie wyobrażam sobie by w tej chwili go zostawić, może dlatego, że ma dopiero pół roczku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, to jest dylemat. Mój szkrab ma 7 miesięcy. Taki malutki, że jak miałby wytrzymać cały dzień bez mamy (a ona bez niego?) :)

      Usuń