Wspominki pracowe
Trochę tęsknię za pracą. Oczywiście tylko za pewnymi jej
aspektami. Na przykład za tym, że dzieje się coś innego niż kaszka, kupa, wózek
itd. A za czym nie tęsknię? Na przykład za tym jak pojechałam w delegację na
drugi koniec Polski, zaparkowałam auto w miejscu dozwolonym, poszłam na
spotkanie, wróciłam i … okazało się, że auta nie ma! Najpierw myślałam, że
ukradli. Potem olśniło mnie, że może odholowano? Niemożliwe, ale może? Najpierw
trzeba było wytrzasnąć numer telefonu do straży miejskiej. Dzwonię, żeby się
dowiedzieć, że i owszem, auto moje strażnicy byli uprzejmi odholować, bo ponoć
bramę zastawiało. Bramę?! Żart to chyba! Ale okazuje się, że nie. Najpierw więc
muszę jechać na jeden koniec miasta, żeby uiścić stosowną opłatę za odholowanie
(było to rok temu, ale jeszcze pamiętam ile zdarli) i odstać swoje, bo trzeba
było czekać jeszcze na funkcjonariusza policji, żeby się pofatygował i dołożył
jeszcze mandat. Następnie ze stosownymi kwitami mogłam sobie udać się na drugi
koniec miasta, żeby odebrać samochód. Brrr… Tak, za tym zdecydowanie nie tęsknię!
bywają chwile, że brakuje mi pracy bo podobnie jak u Ciebie dni upływają głównie na rutynowych czynnościach z maluszkiem. Jednak z drugiej strony nie wyobrażam sobie by w tej chwili go zostawić, może dlatego, że ma dopiero pół roczku
OdpowiedzUsuńNo właśnie, to jest dylemat. Mój szkrab ma 7 miesięcy. Taki malutki, że jak miałby wytrzymać cały dzień bez mamy (a ona bez niego?) :)
Usuń