środa, 28 listopada 2012


Dziś niestety nie obyło się bez wizyty w sklepie. A propos sklepu, wiecie, że po czesku wyraz ten oznacza piwnicę*? I jak tu nie lubić języka naszych południowych sąsiadów? :) Wracając jednak do rzeczy: wybrałam się z Antosiem do pobliskiego dyskontu, który jest na tyle duży, że można przeciskać się z wózkiem do woli. Krążę więc pomiędzy półkami, nie mogąc znaleźć tak podstawowego produktu jak kasza jęczmienna. Pytam grzecznie jednego z pracowników supermarketu, gdzie leży ten produkt i dodaję, że żadnych kasz nie udało mi się znaleźć. A on na to: „jęczmienna tam gdzie wszystkie kasze” i odwraca się na pięcie. Nie ma jak pomocna dłoń ekspedienta!

*Natomiast czeski wyraz pivnica oznacza pijalnię piwa.

2 komentarze:

  1. smiac się czy płakać...no tak,ten zawód to chyba nie był jego powołaniem

    OdpowiedzUsuń
  2. w Czechach nie trudno o gafę językową ;)co do pana w sklepie - uwielbiam takie typy :/

    OdpowiedzUsuń