Dziś niestety nie obyło się bez wizyty w sklepie. A propos
sklepu, wiecie, że po czesku wyraz ten oznacza piwnicę*? I jak tu nie lubić
języka naszych południowych sąsiadów? :) Wracając jednak do rzeczy: wybrałam
się z Antosiem do pobliskiego dyskontu, który jest na tyle duży, że można
przeciskać się z wózkiem do woli. Krążę więc pomiędzy półkami, nie mogąc znaleźć
tak podstawowego produktu jak kasza jęczmienna. Pytam grzecznie jednego z pracowników
supermarketu, gdzie leży ten produkt i dodaję, że żadnych kasz nie udało mi się
znaleźć. A on na to: „jęczmienna tam gdzie wszystkie kasze” i odwraca się na
pięcie. Nie ma jak pomocna dłoń ekspedienta!
*Natomiast czeski wyraz
pivnica oznacza pijalnię piwa.
smiac się czy płakać...no tak,ten zawód to chyba nie był jego powołaniem
OdpowiedzUsuńw Czechach nie trudno o gafę językową ;)co do pana w sklepie - uwielbiam takie typy :/
OdpowiedzUsuń