wtorek, 20 listopada 2012


Dziś jest dzień z serii „wszystko pod górkę”w kuchni. Najpierw okazało się, że pieczołowicie wekowane słoiczki dla Młodego szlag trafił i nadają się do wyrzucenia! Codzienne gotowanie osobnego obiadku jest męczące a dawanie samych kupnych słoiczków nie do końca mi się podoba. Ech..  Już nie mogę się doczekać, gdy dzieć będzie jadł to co my.
Gdy Młode zostało nakarmione, postanowiłam rozmrozić filet z kurczaka, co by go przyrządzić na obiad dla nas. Taki pokrojony w cienkie kawałeczki miał być, obsypany przyprawami i obsmażony króciutko na patelni, żeby soczystość zachował (a do tego brązowy ryż i tzatziki). W celu przyspieszenia procesu użyłam mikrofalówki. Tylko ciut za długo. No i mam porządnie ugotowany kawał mięcha! Grrr… Dorwałam się do biszkoptów Młodego, żeby nie umrzeć z głodu!

5 komentarzy:

  1. W ramach zabawy Liebster Blog Award chciałam przyznać Ci wyróżnienie, zapraszam na http://ewelabeztytulu.blogspot.com/2012/11/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo dziękuję za wyróżnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. dalsze informacje na temat zabawy znajdziesz w linku :) zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam. Tylko zanim odpowiem, muszę wyłonić swoich blogowych faworytów:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Biszkopty też mogą być dobre;) Zwłaszcza w takich okolicznościach...

    OdpowiedzUsuń