Młody wymyślił nowy sposób na urozmaicenie sobie czasu, gdy matka go karmi łyżeczką. Bo przecież nudno tak siedzieć i tylko dziób otwierać, prawda? Więc dobrze jedną łapką złapać mamę za łyżeczkę a drugą w tym czasie uderzać w nią radośnie i patrzeć jak zawartość łyżeczki fruwa dookoła.
Postanowiłam zacząć przyzwyczajać Młodego do popijania wody. Okazało się, że Dzieć zdążył się już przywiązać do słodkich soczków. Co prawda i tak zawsze rozcieńczałam je w proporcjach 1:4, bo nawet dla mnie były jak ulep. A producent twierdzi, że te soczki są naturalnie słodkie... W każdym razie Młody uznał, że to chyba jakaś pomyłka, że w kubku miał czystą wodę i wypluwszy ją na bluzę, wrzasnął niepocieszony. Widzę, że to przyzwyczajanie trochę potrwa.
też tak miałam, niepotrzebnie zaczęłam podawać soczki i herbatki. Ostatnio spróbowałam znowu wrócić do wody i od kilku dni synek pije, więc trzeba próbowac ;)
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie mam wyjścia i muszę podawać herbatkę, bo mój Maluch nie przepada za piciem. Wody nie wypije wcale, herbatki też niezbyt wiele, ale lepsze to niż nic.
OdpowiedzUsuńu nas podobnie, przez to, że zaczęłam od soków, "niesłodzonych" a jednak słodkich i też rozcieńczam, ale teraz przerzuciliśmy się na wodę kokosową i tą wciąga rewelacyjnie, ale jest strasznie droga... czasami kupuje ją hurtowo, bo jest wartościowa i lepsza niż te soczki. Ale też ją rozcieńczam. Tutaj wrzuciłam trochę informacji o niej i innych produktach z kokosa w diecie maluchów i nie tylko http://zdrowoinatemat.blogspot.com/2012/10/niech-kokos-kroluje-w-naszej-kuchni.html
OdpowiedzUsuń