poniedziałek, 19 listopada 2012


Ja i zakupy internetowe

Trochę off topic, ale takie też tu będą.
Lubię zakupy internetowe. Bo wygodne i szybkie, bo bez kolejek i bólu nóg, bo duży wybór i wszystko w jednym miejscu. Ale oczywiście są i minusy. Ostatnio skusiłam się na spodnie, chociaż miałam założenie, żeby ciuchy kupować jednak w tradycyjny sposób, bo trzeba przymierzyć. Ale pomyślałam, że przecież wymiary podane, więc nie ma ryzyka. Wybrałam, zapłaciłam i czekam. Po dwóch tygodniach (a na stronie informowano o „natychmiastowej wysyłce”) przyszły spodnie, ale nie takie jak zamawiałam! Miały być proste, klasyczne bez udziwnień i ozdób, a przyszły takie, że raczej ciężko mi wymyślić miejsce, w które miałabym je zakładać. Miały m.in. wielki połyskliwy napis z „love” na każdej z tylnych kieszeni. Myślę, że to mówi wszystko. No to zaraz łapię za telefon, ale sprzedawca oczywiście nieuchwytny. Piszę mu więc, że przez pomyłkę przysłał mi nie te spodnie, co trzeba. Dostaję odpowiedź, że muszę odesłać spodnie w ciągu 24 godzin, bo inaczej nie będzie rozpatrywać reklamacji! No pięknie! Wiem, że stoi to w sprzeczności z prawem konsumenckim, ale przecież nie będę od razu angażować w sprawę rzecznika. Szoruję z Dzieckiem na pocztę(trudno wymyślić sobie przyjemniejsze miejsce do spaceru), stoję w długiej kolejce (bo przecież na poczcie czas się zatrzymał wiele lat temu i klienci są nadal tak obsługiwani, jakby panie w okienkach robiły im łaskę), odsyłam i proszę o zwrot pieniędzy. I co? Tym razem czekam już trzy tygodnie i... zamiast pieniędzy znów dostaję towar inny niż zamawiany! Ręce mi opadły! Sprzedawca poinformował mnie, że właśnie takie spodnie zamawiałam (a to ciekawostka), a jeśli wystawię mu negatywny komentarz, to on odpłaci tym samym. A za co niby ja mam dostać tego negatywa? Nie wiadomo. Czy powinnam wystąpić do rzeczonego rzecznika?

4 komentarze:

  1. Najpierw spróbuj załatwić sprawę mailowo - ślij maile aż do skutku. Nawet z lekką groźbą o złożeniu sprawy przed redakcją serwisu, po rzecznika na informacji o popełnionym przestępstwie kończąc. Użyj wszystkiego co możliwe - wraz z adnotacją że poradziłaś się swojego prawnika ;) Napisz że czekasz na zwrot kasy i opłat za przesyłkę i dopiero wtedy wyślesz im spodnie które otrzymałaś. W innym wypadku mogą się liczyć z konsekwencjami ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech.. Może tak zrobię. Ale powiem Ci, że trochę szkoda mi energii i czasu na takich sprzedawców.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie odpuszczaj, Wiola dobrze pisze. NIech wiedzą ,że nie może ujśc taka nieuczciwość bezkarnie. Jak raz dostanie taki Sprzedawca nauczkę,to może sie nauczy nie oszukiwać. Chociaż nigdy nie wiadomo...

    OdpowiedzUsuń
  4. Skądś to znam... ja większość rzeczy kupuję przez neta i też nie raz się nacięłam. Czasami trafi się na jakiego konowała, że szkoda gadać, ale swoje człowiek się nadenerwuje.. ale i tak wolę to niż łażenie po centrach i mniejszych 10 sklepach jednego dnia ;)

    OdpowiedzUsuń